sty 10 2016

Zezowate Szczęście- Historia prawdziwa!


Komentarze: 0

Była sobie grzeczna, miła, nieśmiała dziewczynka. Starała się zawsze uśmiechać do innych ludzi, bo przecież trzeba kochać bliźniego!

Pojechała kiedyś na harcerski obóz. Jakże się cieszyła, że będzie miała takie fajne wakacje nad morzem! Hurra! W dodatku ze swoimi najlepszymi przyjaciółkami: Gosią i Anią.

Grzeczna dziewczynka dziarsko kroczyła wśród namiotów, jak zwykle z uśmiechem na ustach, gdy nagle usłyszała

- Patrzcie, jakie zezowate szczęście!


W pierwszej chwili nie zrozumiała, że to o niej.

No, zezowate szczęście, chodź do nas, powiedz, z czego się tak cieszysz!

Uciekła. Uciekając świetnie wiedziała, że to błąd, że powinna była podejść do szyderców i swoim zezującym okiem krzywo, ale odważnie spojrzeć w te kpiące gęby...

Zgodnie z przewidywaniami, od tej chwili stała się obiektem kpin już do końca HARCERSKIEGO obozu. Bez końca i bez litości wyśmiewali się z jej kalectwa. Odebrali prawo do radości. A przyjaciółki... Cóż, były odważne, bo nie przestały się z nią publicznie pokazywać... Choć nie na tyle odważne, by przeciwstawić się komukolwiek i zaprotestować przeciw wyzwiskom...

Na szczęście po trzech tygodniach wróciła do domu. Oczywiście jak zawsze nie przyszło jej do głowy, by się komuś wyżalić, bo przecież nie powinna stwarzać problemów... Nie nauczyła się być dzieckiem, które wdrapuje się na kolana i domaga uwagi, więc tym bardziej jako nastolatka swoje problemy rozwiązywała sama.

Trzy tygodnie kpin zrobiły jednak swoje; ciągle wpatrywała się w lustro ćwicząc PROSTE spojrzenia. Zaczęła powoli budować skorupkę, która miała ją chronić przed światem. Trenowała, jak śmiać się z dowcipów, które wcale nie są śmieszne, jak pokazywać ludziom, że jest twarda... Praca nad sobą nie była łatwa... Cała pewność siebie została zabita jednym zdaniem jakiegoś chłopaka:

- Patrzcie, udaje, że nie jest zyzolem!

Znowu wtedy uciekła, znowu o siebie nie zawalczyła...

Nikt jej nie bronił!

Tak właśnie dorastała. Ucząc się pewności siebie, pracując nad swoim wyglądem, nie pokazując swoich smutków...

Została nauczycielką. I bardzo wcześnie - dyrektorką szkoły. Czasami jeszcze zerkała w lustro i widząc, że nadal jest tą zezowatą, przestraszoną dziewuszką, zamykala się w sobie, kurczyła wewnętrznie, przestraszona... Ale zdarzało się to coraz rzadziej. Zanurzyła się w pracę. Szkoła była jej życiem. Z pasją zarażała ludzi ideą nadania imienia, chciała tyle zmienić i... udawało się! Sukces! Wielkie święto szkoły przebiegło wspaniale! Co prawda koleżanki dyrektorki za mniejsze osiągnięcia otrzymywały nagrody, ale przecież ona, niepoprawna idealistka, nie pracowała dla nagród! Czuła, że dzieciaki są szczęśliwe i to jej wystarczało.

Głupia...

Kiedy burmistrz poprosił ją, by zgodziła się pokierować szkołą, której potrzeba pomocy, zgodziła się szybko, bo lubiła wyzwania.

Mogła spokojnie grzać pewną posadkę, ale nie, ona ciągle musiała sobie udowadniać, jaka to jest twarda, jaka potrzebna... I po wakacjach pracowała już w innej szkole. Właściwie po jakich wakacjach???? Urlop spędziła na porządkowaniu nowej szkoły, na wywożeniu kilku przyczep zwyczajnych śmieci, którymi zawalone były klasy, strych, biblioteka... Trzeba też było wytłumaczyć sprzątaczce, że nie wystarczy machać szczotką, że w szkole przede wszystkm musi być czysto!!!

Rozpoczął się nowy rok szkolny. Ona, jak od lat, nie zrażała się problemami finansowymi, znalazła sponsorów, szybko doprowadziła do remontu. Potem namówiła rodziców, by utworzyli stowarzyszenie, by zgodzili się na likwidację szkoły i przejęli ją do prowadzenia. Szkoła została placówką niepubliczną. Ona nadal nią kierowała. Miała wizję, że przemęczy się z nauczycielami mniej zarabiając, a za kilka lat, gdy nie zabraknie determinacji, zaangażowania w pracę, pasji pojawi się też sprawiedliwa płaca! Wierzyła w prostą zasadę - za solidną pracę MUSI przyjść nagroda! Jeżeli szkoła będzie WYSOKIEJ JAKOŚCI to po prostu sukces jest nieunikniony!

Niestety, tym razem nie usłyszała ostrzegawczego : "Patrzcie, jakie zezowate szczęście!"

Jolina   
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz